Ebenezer
sł. Janusz Sikorski
Piekielny statek "Ebenezer",
Ręka za ręką, rzędem! Chwyćmy ten fał i rwijmy go w dół, Szarpnijmy chłopcy z nerwem! Bywało, z dziobem mylił rufę. A czasem z brasem mylił fał, Na szczęście zwykle w koi spał.
Największa łajza, jaką znałem. Już go rekiny dzisiaj żrą, Już piekłu oddał duszę swą.
Na cytryniarzach kiedyś pływał I kwaśny sok tak pysk mu zgiął, Że odtąd tylko krwawo klął.
"Black Ball" ubrała go w liberię, Dziewczynę w każdym porcie miał - Ech, kto uwierzy w to, co łgał!
Że chyba Kolumb pływał na nim. Przy pompach bracia noc i dzień, A w oczy nam świeciła śmierć.
Jak żona Lota było słone, A chleb tak twardy był jak miedź I mogłeś zdychać albo żreć.
W kierunku portu Valparaiso, Przy Cape Horn maszty spadły w dół, Pochłonął chłopców mokry grób.
Ręka za ręką, rzędem! Chwyćmy ten fał i rwijmy go w dół, Wystarczy, chłopcy, będzie! |