powrót do tekstu

Gdy św. Patryk miał swój dzień

17 marca, gdy większość Polaków celebruje imieniny Zbigniewa, Irlandczycy hucznie obchodzą Dzień św. Patryka. To święto ma charakter narodowy, a jego tradycje są niemal tak stare jak chrześcijaństwo w Irlandii.

Historyczny św. Patryk żył w latach 369 - 461 i był z pochodzenia Anglikiem. Za młodu porwany przez Irlandczyków, spędził w ich kraju kilka lat jako pasterz owiec, a potem uciekł do Francji. Do kraju swej niewoli wrócił jako biskup misyjny i pozostał tam aż do śmierci. Jego najważniejszym dokonaniem życiowym było nawrócenie Irlandii na wiarę chrześcijańską i zaszczepienie tam cywilizacji łacińskiej. Na jego temat powstało również wiele legend. Jedna z nich, legenda o "Czyśćcu św. Patryka" posłużyła Dantemu jako motyw, który rozwinął później w "Boskiej Komedii".

W zdecydowanie mniej ambitnych dziełach (mam tu na myśli klasyczne szanty) postać św. Patryka przewija się wielokrotnie. Zwrotka o budowie z jego inicjatywy kościoła w Dublinie powtarza się w wielu pieśniach pracy, a niekiedy nawet egzystuje w niezłej symbiozie ze zwrotkami o charakterze obscenicznym. Irlandczycy, których zakręty historii zmusiły do masowej emigracji, zabierali ze sobą muzykę ludową, tradycje i... pamięć o św. Patryku. Jego święto obchodzone jest wszędzie tam, dokąd dotarli irlandzcy emigranci. Szczególnie hucznie 17 marca świętują liczne tłumy w Stanach Zjednoczonych.

Na amerykańskich żaglowcach spory udział w mieszanych załogach stanowili Irlandczycy. Znakiem rozpoznawczym ich obecności a jednocześnie symbolem odrębności narodowej była, podnoszona obok amerykańskiej, flaga z harfą, oczywiście bez korony. W amerykańskich pieśniach morskich spotkać można wiele irlandzkich śladów. Przykładem takiej"amerykańsko - irlandzkiej" pieśni jest "St. Patrick's Day", opowiadająca o podróży z Nowego Jorku do Nowej Funlandii, którą rozpoczęto właśnie w dniu św. Patryka.

Jest ona oparta najprawdopodobniej na autentycznych wydarzeniach, choć niestety brak bliższych danych. W jednej z wersji występuje nazwa barku "Evelyn" i inne nazwy geograficzne na tej samej trasie, niż w tekście, śpiewanym przez "Cztery Refy". Opatrzności św. Patryka mogła zawdzięczać załoga swe szczęście w nieszczęściu. Na pokładzie barku ginie bowiem w walce z ospą bardzo młody, choć doświadczony już kapitan. Załoga po ciężkim sztormie dociera jednak do portu przeznaczenia. Okazuje się, że tę tragiczną opowieść można zaśpiewać na żywą melodię co chyba też świadczy o obecności Irlandczyków w tej załodze.

W naszych szerokościach geograficznych raczej w marcu nie pływa się dla przyjemności, ale 17-tego marca toast za zdrowie... i za zdrowie Zbyszka można wznieść kufelkiem Guinnessa. Dzień św. Patryka nie jest u nas jeszcze popularny, ale znając nasze zamiłowania do świętowania i obserwując coraz większe zainteresowanie prawie nieznanym jeszcze kilka lat temu w Polsce dniem św. Walentego (14 lutego), prognozuję, że za kilka lat zbliżymy się (pod tym względem) do Irlandii, jako że i Irish Pubów coraz więcej nam tu i ówdzie przybywa.

Jerzy Rogacki

powrót do tekstu