Kącik prozy
Z Mikołajek do Krakowa (z przesiadką w Warszawie) ("ŻAGLE" nr 7/1998)

     Podczas gorącego lata 1980r. z różnych stron Polski pojawiły się sygnały, że coś się dzieje również w tzw. piosence żeglarskiej. Jeszcze przed ścisłym sezonem realizowano film "Chłopcy a-hoj!" w reżyserii Mieczysława Adamka - pierwszy w Polsce profesjonalny materiał filmowy, którego głównym tematem były żeglarskie pieśni. Pomysłodawcą i koordynatorem wszelkich działań była Halina Stefanowska, a przedsięwzięcie zrealizowano z dużym, jak na owe czasy, rozmachem (nagrania dźwiękowe w gdańskim studiu, sesja zdjęciowa na S/Y "Generał Zaruski" na Zatoce, w Gdańsku i w Jastarni). W filmie wzięło udział kilkunastu śpiewających żeglarzy, m in. Mirek Peszkowski i zespół REFPATENT.
     Latem odbyła się II edycja Mazurskiej Operacji Żagiel, w której jednym z punktów bogatego programu były żeglarskie śpiewy. Od tego czasu zaczęła się na Mazurach popularność Jurka Porębskiego, choć sam sprawca zamieszania jeszcze o tym nie wiedział. Wylansowana w 1980 r. w Mikołajkach przez Anię Łaszewską jego piękna ballada "Grytviken" wywołała w następnych latach istną lawinę i przyczyniła się do "zapotrzebowania na Porębę" oraz niewątpliwie przyśpieszyła jego ogólnopolską karierę. Gdy rok później sam mistrz śpiewał "Dziś przyjechali żeglarze" i inne utwory ze swego bogatego, a nieznanego jeszcze powszechnie repertuaru, bisom nie było końca.
     Skromne początkowo śpiewy żeglarzy i biesiady w Starej Wędzarni przerodziły się później w regularny i masowo odwiedzany festiwal, przez który przewinęły się setki wykonawców. Wielu laureatów konkursów w Mikołajkach stanęło mocno na nogi na innych festiwalowych scenach. Stąd też, najprawdopodobniej ze względu na naturalne położenie, rozpoczęła się "ekspansja" piosenek "szuwarowo - bagiennych"- nieodłącznego dziś elementu prawie każdej większej imprezy, nawet tych z szantą w nazwie. Mimo wielu problemów lokalnych i związanych z nimi wzlotów i upadków Wioski Żeglarskiej, festiwal w Mikołajkach, odbywający się niemal regularnie od lat w pierwszy weekend sierpnia, nadal miał szanse przyciągać tłumy, a konkursy cieszyć się dużą frekwencją. Niestety zachowanie się publiczności w ciągu kilkunastu lat zdecydowanie zmieniło się na niekorzyść, a i w samej wiosce zaszło wiele zmian.
     Podczas pamiętnej MOŻ Staszek Skorupski wpadł na pomysł zorganizowania regularnych spotkań pod nazwą "Biesiady Żeglujących Bardów". Do pomysłu dorzucił jeszcze kilka swoich autorskich piosenek ... i po sezonie, warszawscy żeglarze zaczęli się co miesiąc spotykać w Klubie Nauczyciela przy ul. Sosnowej. Niezmordowana Halina Stefanowska. próbowała integrować i ściągać na biesiady do stolicy przedstawicieli coraz bardziej rozśpiewanego środowiska żeglarskiego. W imprezach tych brali udział: Jurek Porębski, Tomek Szwed, część zespołu REFPATENT, Tomek Opoka i wielu, wielu innych. Od 1981 r. programem i prowadzeniem biesiad zajął się "dobrze zapowiadający się" dziennikarz i żeglarz ... Marek Siurawski.
     Warszawskie biesiady to niewątpliwie bardzo wdzięczny fragment naszej rodzimej "szantologii". Nieprawdą jest jednak twierdzenie, że tylko w stolicy żeglarze potrafili się zorganizować. Udane próby podobnych, choć może mniej elitarnych spotkań miały miejsce na Wybrzeżu, w Łodzi, na Śląsku i w wielu innych miejscach. Potrzeba integracji środowiska i wspólnego śpiewania była bardzo duża. Żadnej z tych imprez nie można jednak umieścić na festiwalowej mapie, choć niektórym animatorom życia kulturalnego marzyła się impreza o charakterze ogólnopolskim. Niekwestionowanym przełomem był październik 1981r., kiedy to Młodzieżowy Klub Morski "Szkwał" w Krakowie zorganizował pierwszy festiwal "SHANTIES". Kurs festiwalowy, wytyczony w Górkach Zachodnich. po kilku opisanych wyżej halsach, prowadził zdecydowanie na południe.

Jerzy Rogacki



Kącik prozy