Kącik prozy
Łódka w herbie zobowiązuje ("ŻAGLE" nr 2/1999)

     W miesiąc po premierze warszawskiego ZŁOTEGO KURA, w dniach 18-19 maja 1985 r., odbyła się inauguracja Łódzkich Spotkań z Piosenką Żeglarską. Nazwa KUBRYK została wyłoniona w specjalnym konkursie dla publiczności i wraz z imprezą, organizowaną w Łodzi co roku w maju, przetrwała do dziś. Trudno mi będzie całkiem bezstronnie przypomnieć historię łódzkich spotkań, ponieważ od samego początku, a nawet wcześniej, aż do chwili obecnej, jestem w nie zaangażowany. Postaram się jednak zachować obiektywne spojrzenie i unikać przechwałek, ale nie przesadzać też z tzw. wrodzoną skromnością.
     Pomysł zorganizowania takiej imprezy w Łodzi zrodził się przynajmniej 2 lata wcześniej w głowach zaprzyjaźnionych, muzykujących dla przyjemności żeglarzy, spod znaku Akademickiego Klubu Żeglarskiego. Wspominam o tym nieprzypadkowo jako, że w owych czasach łódzkie żeglarstwo było dosyć prężne, a AKŻ znany nawet za granicą (m in. z wypraw jachtu s/y "Stomil"). W tym klubie pamiętano też dorobek artystyczny nieistniejącego już od 1980 r. zespołu REFPATENT- prekursora rodzimego "szantowania". Propozycje reaktywowania grupy i organizacji imprezy pojawiały się co jakiś czas i powoli dojrzewały. W tzw. okresie przejściowym, łódzcy żeglarze spotykali się regularnie w specjalnie zaaranżowanym, głównie do tego celu, lokalu "Omega".
     Słowa uznania należą się tu Tadzikowi Stecowi (obecnie w Australii), który dokonał wręcz nieprawdopodobnej metamorfozy obskurnej mordowni "Danusia", w sympatyczny lokal o wystroju żeglarskim. Tam rodziły się projekty większych i mniejszych rejsów, tam też przynajmniej raz w miesiącu, a później nawet co tydzień śpiewano żeglarskie pieśni. W takiej atmosferze ustalił się eksperymentalny skład grupy, nazwanej niebawem CZTERY REFY. W tym samym czasie dojrzał też pomysł organizacji łódzkiej imprezy o charakterze ogólnopolskim. Jak nietrudno się domyśleć, rolę jej animatorów objął wspomniany wyżej zespół.
     Wizyta na krakowskich SHANTIES '85 otworzyła oczy i uszy pomysłodawców przyszłego KUBRYKU na wiele istotnych spraw, związanych z organizacją imprezy. Wiele spostrzeżeń z tego okresu utrwaliło się w formie zasad, obowiązujących do dziś. Postawiono na jakość (a nie na ilość), zarówno publiczności jak i wykonawców, miłą atmosferę, sprzyjającą integracji i, co wtedy było oczywiste, na tradycyjne podejście do repertuaru. W przeciwieństwie do pozostałych imprez, postanowiono zrezygnować z jakiejkolwiek formy rywalizacji zaproszonych wykonawców, dając im w zamian możliwość nieskrępowanej wypowiedzi artystycznej, a nawet możliwość "wymiany załóg" między zespołami i wspólnych eksperymentów estradowych.
     Ze względu na dużą presję "młodych i dobrze zapowiadających się" wprowadzono jednak Konkurs Debiutów, który, jak sama nazwa wskazuje, dawał tylko debiutantom szanse pokazania swych możliwości i np. "awansu" do Krakowa. Nie zrezygnowano też z Nagrody Publiczności, ograniczono ją jednak do najbardziej bezpośredniej i nie demoralizującej formy - tzn. "zrzuty do kapelusza". Ponieważ, jak rzadko gdzie w owych czasach, organizatorami imprezy byli wykonawcy, dostrzeżono też problemy występujące z drugiej strony sceny. Program imprezy uwzględniał więc także pewne sugestie wykonawców. Komfort akustyczny i normalnie działające nagłośnienie sali jest do dziś wizytówką KUBRYKU. Wydaje się, że to sprawa oczywista, ale na zdecydowanej większości imprez, nawet obecnie, jest to stały powód do narzekań, nawet doświadczonych artystów. Koncerty miały być rejestrowane, a dla zainteresowanych przewidziano możliwość dostępu do nagrań.
     Zanim jednak rozpoczęły się oficjalne koncerty, zaproszeni goście spotkali się z organizatorami w kameralnym gronie. Była to chyba pierwsza w tym okresie próba przełamania niezdrowej rywalizacji w coraz bardziej rozwijającym się żeglarskim ruchu festiwalowym. Wbrew obawom, piątkowa integracja pozytywnie wpłynęła na atmosferę sobotnich koncertów, a pomysł, rozszerzony o inauguracyjne ognisko wykorzystywano jeszcze na KUBRYKU przez długie lata. Oprócz wspomnianych już żeglarzy z AKŻ-u z Marysią Sowińską na czele w I Łódzkich Spotkaniach z Piosenką Żeglarską (i w kilku następnych) dzielnie pomagał, jako współorganizator, AKT "Tygrys". W kameralnej atmosferze, w Sali Kinowej PŁ, cały program wypełnili głównie: RYCZĄCE DWUDZIESTKI, duet Romek Wojciechowski i Mirek Kowalewski (znani później jako ZEJMAN I GARKUMPEL), CZTERY REFY i, co było do końca tajemnicą ... Pablo, czyli Paweł Koprowski - legendarna postać z tamtych lat.
     Najprawdopodobniej był to jedyny w jego życiu publiczny występ, a szkoda, bo setki młodych i dziesiątki doświadczonych estradowców mogłyby się od niego wiele nauczyć. Mistrz przyjechał w towarzystwie byłej gwiazdy piosenki studenckiej - Joli M., która pomogła przełamać zżerająca go tremę na estradzie, oraz nieznanego dotąd w Łodzi, "owłosionego inaczej" osobnika, który sprawiał wrażenie , że zna się na wszystkim. Liczne pomysły, które tenże "Jack of All Trades" rzucał jak z rękawa sprawiły, że został wyznaczony jako konferansjer imprezy. Niektórzy twierdzą, że za karę. Tak rozpoczęła się przygoda Andrzeja Śmigielskiego z piosenką żeglarską, a ze względu na tradycyjny charakter KUBRYKU, spełnia on (A. Ś.) co roku rolę trwałego elementu scenografii. Nagroda Publiczności przypadła przyzwyczajonym już do takich gratyfikacji RYCZĄCYM DWUDZIESTKOM.
     Skromne, ale sympatyczne łódzkie spotkania w ciągu kilku następnych lat zapisały się na listę najbardziej znanych i cenionych imprez tego typu w Polsce. Wyszło to także na zdrowie animatorom KUBRYKU - grupie CZTERY REFY, która po wykonaniu "programu obowiązkowego" tzn. przypomnieniu piosenek REFPATENTU, w krótkim czasie rozszerzyła swój repertuar do kilkudziesięciu własnych utworów, opartych na klasycznych pieśniach morza i dołączyła do niekwestionowanej ścisłej czołówki. Wywarło to też niewątpliwie wpływ na charakter rozwijającego się "szantowania" pod koniec lat 80-tych.
     Na kolejnych edycjach KUBRYKU pojawiało się coraz więcej znanych gwiazd, ale także i nowych głosów, które dzięki tej imprezie zyskiwały popularność. W zasadzie, łódzka publiczność mogła zawsze posłuchać prawie wszystkich liczących się wykonawców, no chyba, że zdecydowanie nie mieścili się w obowiązującej tam konwencji. Integracyjny klimat łódzkiej imprezy sprawił, że właśnie tam po okresie przerwy oraz innych "błędów i wypaczeń", reaktywowały się w nowym składzie RYCZĄCE DWUDZIESTKI, a z okazji 10-lecia KUBRYKU, wystąpił nieistniejący od dawna zespół PACKET.
     Po 3-letniej współpracy z STS "Cytryna", od 1991 r., współorganizatorem KUBRYKU i partnerem AKŻ został do dziś Łódzki Dom Kultury. W okresie wzmożonej aktywności (1992-93) rozszerzono nawet współpracę o comiesięczne spotkania pod hasłem "Z KUBRYKU I WACHT", gdzie dzięki kontaktom zagranicznym CZTERECH REFÓW prezentowano gwiazdy z Wlk. Brytanii, USA, Holandii. Kolejne lata dowiodły, że kameralny charakter KUBRYKU przetrwał próbę czasu i co roku w maju, w Sali Kinowej ŁDK można posłuchać tradycyjnych pieśni morskich w atmosferze zbliżonej do tej z połowy lat osiemdziesiątych.

Jerzy Rogacki



Kącik prozy