Gdy traluje siec
sl. i mel. oryg. "The Trawling Trade": John Conolly
sl. polskie: Mariusz Bartosik
W lody po wyspy Faeroe, w dol po Hiszpanii brzeg,
Na zachod przez Atlantyk i znow w arktyczny snieg.
Przez wszystkie wody swiata - tysiace drog i przejsc,
Albo gonisz za ryba, albo tralujesz siec.
Kolem fortuny Boze krec,
W opiece chciej mnie miec,
Gdy traluje siec.
Wracasz na nocny polow, znow ryb okropny smrod
I mrozny wiatr i sztorm, co niesie do piekla wrot.
Znow ta najgorsza z gier, gdzie stawka w tej grze jest smierc.
Znow trzeba walczyc z fala, znowu tralowac siec.
Kolem fortuny Boze krec...
Wlok juz splywa za burte, w glebiny morskich wod.
Na wiatr korzystny czekanie, czekanie na szczescia lut
W gore, gdy nasze sieci wypelni srebrny sledz
I w dol ja do ladowni - wytralowana siec
Kolem fortuny Boze krec...
Wiatr znowu pachnie ladem, odplyw wymywa sol,
Cien znajomego brzegu tlumi tesknoty bol.
A gdy juz tam sie znajdziesz, w opowiesc toast wplec
I wypijemy zdrowie za tralujacych siec.
Kolem fortuny Boze krec...
|