Andrew Rose W starych pieśniach morskich znajdują również odbicie fakty, które dziś z perspektywy czasu, wydają się nieprawdopodobne i nie mają nic wspólnego z conradowską romantyką opisów życia na wielkich żaglowcach. Władza kapitana statku była niegdyś nieograniczona, a wszelkie, drobne nawet wykroczenia przeciwko dyscyplinie były surowo karane. Rodzajów tych kar było bardzo wiele, zależnie od przewinienia i nasilenia sadystycznych skłonności kapitana i oficerów, którzy najczęściej byli również egzekutorami. Wieszanie na rei, przeciąganie pod stępką, kara chłosty - to tyło kilka najbardziej znanych przykładów. Tę ostatnią oficjalnie zniesiono na statkach brytyjskich dopiero w 1871 r. Wcześniej stosowano ją na wiele sposobów i przy użyciu specjalistycznych narzędzi, stąd określenia: "darty orzeł" (chłosta skazanego, powieszonego za przeguby rozpostartych rąk), "kot o dziewięciu ogonach" (9 rzemieni z metalowymi kulkami na końcach), "dziewczęcy warkocz" (pejcz z czerwoną wstążką). Nadużywanie władzy i samowola niektórych kapitanów, tyranizujących swych podwładnych pozostawała przez długie lata poza wszelką kontrolą. Rzadko kiedy za swe bestialskie praktyki trafiali oni przed oblicze sprawiedliwości. W 1856 r. bark "Martha Jane" wpłynął z Hartlepool do Kalkuty, a stamtąd do Demarary. W drodze powrotnej zatrzymał się w Barbados, gdzie dokonano niezbędnych napraw i wymieniono część załogi, a komendę objął 37-letni kapitan Henry Rogers. Jednym z nowych w załodze był Brytyjczyk Andrew Rose. Jeszcze w czasie postoju w porcie II oficer stwierdził niewłaściwe wykonaną przez niego pracę i dotkliwie go pobił. Rose uciekł ze statku, ale wkrótce został doprowadzony przez policję. Od tego czasu zaczęło się dla niego istne piekło. Kapitan i oficerowie prześcigali się w wymyślaniu coraz to bardziej okrutnych tortur, których Rose niestety nie wytrzymał. Tym razem jednak po dopłynięciu do Liverpoolu, sprawa trafiła do sądu. "The Times" z września 1887 r. donosił: "...Kapitan brytyjskiego statku Martha Jane - Henry Rogers, I oficer William Miles i II oficer Charles Seymour zoastali oskarżeni przez Sąd Przysięgłych w Liverpoolu o morderstwo żeglarza Andrew Rose'a, który był członkiem załogi od wyjścia z Barbados 11 maja do 5 czerwca. Okrucieństwa którym był poddawany Rose, były wyjątkowo bolesne i oburzające - bito go rózgami, metalowymi prętami, wieszano na linach, morzono głodem, trzymano w beczce umieszczonej za burtą, szczuto psami, a w końcu wpychano mu do gardła jego własne odchody. Gdy nastąpiła śmierć ofiary, był on już jedną wielką raną, a nikt z załogi nie miął prawa go dotknąć. Ciało przeciągnięto linami wzdłuż pokładu i wyrzucono za burtę. Te fakty, łącznie z wstrząsającymi szczegółami zostały potwierdzone przez załogę. Werdykt skazywał wszystkich trzech oprawców na karę śmierci. Kary dla I i II oficera zamieniono na dożywotnie wygnanie, a kapitan Rogers został stracony 11.09 w Liverpool w obecności 50-tysięznego tłumu". Tekst pieśni "Andrew Rose" jest skróconą, ale wierną relacją tych wydarzeń, zawierającą także szczegółowe opisy tortur. Jerzy Rogacki
|