Ballada o Botany Bay Na przełomie XVIII i XIX w. australijska zatoka o wdzięcznej nazwie Botany Bay przestała się kojarzyć z odkryciem nowego lądu i wspaniałymi okazami flory, które trafiły do Europy po wyprawie Cooka. Powstała tam bowiem największa w tym czasie na świecie kolonia karna. Coraz więcej sądów brytyjskich skazywało rzeczywistych lub niekiedy nawet domniemanych przestępców na zesłanie do Australii. Statki przywożące skazańców kursowały już regularnie i coraz to nowe transporty darmowej siły roboczej zawijały do Botany Bay. Było to miejsce, z którego, jak mówiono, nie był już powrotu. Chyba każdy ze skazańców myślał o ucieczce stamtąd, niewielu jednak miało dość odwagi, by urzeczywistnić swoje plany. Próby takie zawsze kończyły się śmiercią. Bohaterem nr 1 tamtych czasów był niewątpliwie Irlandczyk - Jack Donahue, którego życiorys można spotkać w kilku balladach z początku XIX w. Najbardziej barwna część jego historii rozpoczęła a się w 1823 r. w Dublinie, kiedy to został skazany na dożywotnie zesłanie do Australii za "zamiar popełnienia zbrodni". Zakuto go w kajdany i wraz z innymi skazańcami przetransportowano do obozu w Botany Bay. Wkrótce udało mu się zbiec, co było nie lada wyczynem i przez kilka lat ukrywał się w australijskim buszu. Poprzysiągł nieustanną zemstę na wszystkich plantatorach, którzy znęcali się nad więźniami i trzeba przyznać że słowa dotrzymał. W sobie tylko wiadomy sposób utrzymywał kontakty ze swymi uwięzionymi przyjaciółmi. Obdarowywał ich rumem i tytoniem w zamian za informacje o kolejnych okrucieństwach w Botany Bay. Śmiałe rozboje Jacka były powodem częstych zamieszek w kolonii. Trwało to aż do 1830 r., kiedy to podczas kolejnej próby "wymierzenia sprawiedliwości", Jack został otoczony przez uzbrojony oddział policji konnej. "Nie poddam się tym tchórzliwym psom! Wolałbym raczej żyć w tym dzikim buszu jak wilk lub kangur, niż pracować choćby jedną godzinę dla rządu!" - krzyczał Jack i postanowił walczyć z dziesięcioma policjantami. Zanim zginął, zdążył zabić pięciu z nich. Ballada o wyczynach Jacka Donahue powstała niemalże natychmiast i bardzo szybko rozeszła się po całej kolonii. Mówiono, że jest dzikim ogniem powszechnego niezadowolenia. Wkrótce śpiewanie jej w miejscach publicznych był traktowane jako przestępstwo. Powstało zresztą kilka różnych pieśni (m. in. "Bold Jack Donahue", "Prisoner from Botany Bay", "Wild Colonial Boy") które zawierają bardzo podobną treść. Różnią się drobnymi szczegółami i pisownią nazwiska bohatera. Ballada ta, zakazana w Australii, szybko znalazła schronienie w Ameryce, gdzie marynarze i rybacy, ale także drwale i kowboje włączyli ją do swego repertuaru, zachowując pamięć o zuchwałym włóczędze z buszu. Bardzo sugestywny przekład jednej z wersji tej pieśni na język polski jest dziełem Anny Peszkowskiej. Autorka w końcowej części świadomie zmieniła treść ballady, o czym wyraźnie mówi jej ostatnia zwrotka. Charakterystyczny akord, oznaczony ax, nadaje akompaniamentowi niepokojący charakter. Jerzy Rogacki |