John Dameray "John Dameray" - to dość mało znana szanta typu "stamp and go" z tekstem standardowym, jakich wiele spotyka się w innych pieśniach pracy. Tytuł sugeruje, że może to być opowieść o dzielnym żeglarzu, który się tak nazywał. Niestety, nawet światowi eksperci od "szantologii stosowanej" nie wspominają o istnieniu osoby, która mogłaby być głównym bohaterem tego utworu. Ze względu na niezwykłą łatwość śpiewania słów "John Dameray" - te imiona mają tu raczej charakter wykrzyknika, podobnie jak np. w innych pieśniach imię Ranzo. Oryginalny i często powtarzany w zwrotkach i refrenie zwrot: "Johnny, come down the backstay" - może być interpretowany na różne sposoby. Zdaniem Stana Hugilla, bywa on używany zamiennie ze zwrotem: "Johnny come down to Hilo". Każde z tych zdań stanowi wyłącznie środek ekspresji, mający na celu zwrócenie uwagi i zrobienie miejsca dla idących wzdłuż pokładu, z linami na ramionach żeglarzy. Oczywiście, w odpowiednim momencie akcentowany fragment przeznaczony jest na wspólne pociągnięcie liny. Pieśń ta była śpiewana przy brasowaniu żagli rejowych. Hugill podaje wersję zasłyszaną od Hardinga - żeglarza z Barbadosu, na którego często powołuje się w swoich książkach. Różni się ona nieco, jeśli chodzi o ilość powtórzeń w refrenie od wersji amerykańskiej niejakiego Nathaniela Silbee z Cohasset, Massachusetts z 1880 r. Zamieszcza ja też W. M. Doerflinger w zbiorze "Songs of the Sailor and Lumberman" i dodaje, że wspomniany zwrot": "Johnny, come down the backstay" może mieć też inne znaczenie, tzn. określać sposób na szybkie przedostanie się z rei na pokład, poprzez ześlizgnięcie się, przy użyciu baksztagu. Szanta ta w swej oryginalnej, klasycznej postaci została zarejestrowana ponad 30 lat temu na płycie (winylowej) "As We Were A'Sailing" (Argo - ZDA 137), w wykonaniu zespołu The Critics Group, który tworzyły folkowe gwiazdy tamtej epoki, m in.: Ewan Mc Coll, Aldwyn Cooper, John Faulkner, Brian Person, Dick Snell, Terry Yarnell. Ani tekst angielski, ani tym bardziej jego przekład, nie jest na pewno "poezją morską". Zachowuje jednak klimat dziewiętnastowiecznej pieśni pracy, która dziś także nadaje się do wspólnego śpiewania. W naszych warunkach "John Dameray" może spełniać już tylko rolę integracyjną. Proste słowa: "Johnny, hej, złap za baksztag!" można już śpiewać przy drugim powtórzeniu. Włączyło ją też do swego repertuaru kilka zespołów, ceniących szanty klasyczne. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mogli ją śpiewać inni. Jerzy Rogacki |