powrót do tekstu

Lowlands

Konia z rzędem temu, kto jest w stanie podać wszystkie możliwe wersje pieśni, w których występuje słowo "Lowlands". Mnie, gdy doszedłem do 50 różniących się od siebie, pomyliło się w rachunkach i stwierdziłem, że są ciekawsze zajęcia.

Ludzi morza musiało coś w tym słowie fascynować, skoro tak często pojawia się ono w pieśniach morskich. Słowo to często występuje w swym podstawowym znaczeniu: nizina (m.in. Lowlands of HoIland, of Scotland, of Virginia itp.), co wiązało się pewnie z pochodzeniem autora lub też wyrażało tęsknotę bohatera do stron rodzinnych. Spotyka się je również w postaci przerywnika nie związanego z tekstem, pomiędzy słowami niosącymi główną treść. W jeszcze innych pieśniach śpiewa się o Lowlands Sea.

Stan Hugill dzieli pieśni z tzw. Lowlands Family na kilka grup i szczegółowo opisuje wiele różnych przykładów. Pomijając bardziej dynamiczne pieśni, np. "Lowlands Low", "West Virginia Lowlands" znajdujemy również sporą grupę wyjątkowo sentymentalnych, przeważnie zatytułowanych "Lowlands" lub "Lowlands Away". Okazuje się ż również i te znane nam dziś z wielu bardzo subtelnych wykonań pieśni stosowane były kiedyś do ciężkich prac przy kabestanie i windach, a później również przy pompach. Pierwotna linia melodyczna musiała być chyba zbyt skomplikowana dla szantymena, skoro istnieje tak wiele jej odmian.
Inny ekspert, W.B. Whall autor "Sea Songs and Shanties" twierdzi, że jest to pieśń o charakterze recytacji.

Istnieją opinie, że pochodzenie jej jest amerykańskie. Są ślady, że najpierw śpiewano ją na plantacjach bawełny, a dopiero później czarnoskórzy przenieśli ją na statki. Spotyka się też tezy, że pieśń ta powstała w Szkocji, a dopiero później na pokładach słynnych "packetów" trafiła do Ameryki. Sprawa jej pochodzenia nie jest więc rozstrzygnięta jednoznacznie.

Mimo niewielkich różnic w melodii, występują dwa główne rodzaje wątków tekstowych: pierwszy - narrację prowadzi kobieta, a bohaterem jest zmarły żeglarz, i drugi - żeglarz śpiewa o swojej ukochanej, która umiera gdzieś na odległych nizinach. W obu przypadkach akcja rozgrywa się w czasie snu. Znana jest również wersja, w której zły sen marynarza przerywa okrzyk: "Wachta na deck!".

"Lowlands" słyszałem przynajmniej w kilkunastu różnych wersjach na żywo i w jeszcze większej ilości nagrań i za każdym razem robi ona na mnie duże wrażenie. W Polsce po raz pierwszy publicznie zaśpiewał ją Andrew Taylor (po angielsku, w 1988 r.). Później zdarzało się czasem, że próbowali inni. Ostatnio tę przepiękną pieśń włączyła do swego repertuaru Ula Kapała - znana do tej pory ze znakomitej interpretacji ballad celtyckich.

Po polsku utwór ten znany jest również w kilku tłumaczeniach. Pierwsze z nich, pochodzi jeszcze z lat 70-tych i było okazjonalnie śpiewane przez grupę "Refpatent", a po kilku latach także przez "Cztery Refy".

Jerzy Rogacki

powrót do tekstu