powrót do tekstu

Stary rybak

Ballady rybackie w Polsce kojarzą się głównie z twórczością Jurka Porębskiego. I nie ma się co dziwić; mało kto jest jednocześnie ekspertem od ryb, rybołówstwa, pisania tekstów i muzyki oraz ich wykonywania. Warto jednak zauważyć, że coraz więcej utworów tego gatunku dociera do nas wprost ze swych oryginalnych źródeł.

Spora część tradycyjnych lub stylizowanych na tradycyjne pieśni rybackie powstała na wschodnim wybrzeżu Anglii, gdzie jeszcze do połowy naszego wieku rybołówstwo było potęgą. Wspomnienia z owego okresu znalazły miejsce w wielu przepięknych balladach. Wybitną osobowością w tej dziedzinie jest tam, znany na całym świecie John Conolly, (u nas- głównie z "ponadczasowej" ballady o Fiddler's Green), autor kilkudziesięciu znakomitych ballad morskich, w większości rybackich. Na wydanym w 1997 r. dwupłytowym albumie "By Humber's Brown Water" zmieściły się 44 utwory archiwalne, napisane, skomponowane i śpiewane przez Johna i jego przyjaciela - Billa Meeka w ciągu ich 35-letniej współpracy artystycznej. A to tylko część większej całości. Mam nadzieję, że jeszcze przynajmniej kilka z nich doczeka się kiedyś wersji polskiej.

W Grimsby, Yarmouth, Scarborough, Hull i innych miastach i miasteczkach, pamiętających czasy świetności rybołówstwa znalazłoby się jeszcze sporo ludzi morza, którzy z rozrzewnieniem wspominają swoją młodość, przygody i doświadczenia w zawodzie rybaka. Wielu z nich z pewnością marzy o tym, żeby kiedyś jeszcze raz znaleźć się na morzu. Niektórzy z nich nawet wierzą, że znajdą się w krainie Fiddler's Green i ostatnie chwile swego życia chcieliby ofiarować morzu.

Artystyczną formą takich marzeń są niektóre ballady, gdzie ten wątek staje się głównym tematem. "The Old Fisherman" jest jednym z mniej znanych utworów, utrzymanych w tej konwencji. Jej autor - John Vincent nigdy nie był starym rybakiem, ale jako doświadczony wykonawca wielu przepięknych, nastrojowych ballad, znakomicie identyfikuje się z postacią głównego bohatera. Spokojny, ale sugestywny głos Johna, akompaniament oparty na zaledwie trzech akordach, tradycyjna aranżacja i refren, nadający się do natychmiastowego powtórzenia, robią wrażenie.

Utwór nie jest wcale taki nowy ale ja po raz pierwszy miałem okazję usłyszeć go w latach dziewięćdziesiątych, przy okazji koncertu grupy "Bosun's Call". W dość zróżnicowanym repertuarze, opartym głównie na kompozycjach lidera zespołu - Kena Stephensa i pieśniach tradycyjnych, znalazło się też miejsce dla "Starego rybaka". Minęło kilka lat i gdy przy następnej okazji John przypomniał tę balladę, odniosłem wrażenie, że znam ją bardzo dobrze. Trzeci raz miał miejsce w 2000 roku w Iławie i wtedy wspólnie z Johnem doszliśmy do wniosku, że to już najwyższy czas, żeby powstała wersja polska. Dwa lata później utwór został nagrany na płycie "Wszyscy na deck!".
Sadzę, że będzie ją można czasem wykorzystać w kameralnych sytuacjach, kiedy np. zdzieranie gardeł zdecydowanie nie pasuje do klimatu imprezy.

Jerzy Rogacki

powrót do tekstu