Wypij za mnie łyk W 1997 r., na festiwalu w Krakowie, znany dobrze publiczności, zaprzyjaźniony Amerykanin - Simon Spalding, zaproponował do wspólnego zaśpiewania dość prymitywną piosenkę pt. "Drink a Tot to Me". Po pierwszym przesłuchaniu, stwierdziłem, że jej zdecydowanie pijacki charakter i tytuł, nie całkiem, moim zdaniem, nadaje się do poważnego Koncertu Wspomnień, poświęconemu Tym, Którzy Odeszli. Jednakże, po zapoznaniu się z tekstem i wysłuchaniu kilku słów komentarza Simona, szybko zmieniłem zdanie. Okazało się, że utwór ten był śpiewany przez 84-letniego Stana Hugilla przy okazji promocji słynnego, marynarskiego rumu "Pusser's Rum", a "szantymen szantymenów" zapewniał, że całkowicie podziela zdanie autora tekstu. Skoro takie wieści doszły do Szkocji, skąd właśnie przyjechał Simon, nie było powodów, żeby w Polsce robić z tego tajemnicę. Ze wspólnym śpiewaniem po angielsku, jak to zwykle u nas bywa, nie poszło najlepiej. Po publicznym wykonaniu wersji oryginalnej w dość wąskim gronie przyjaciół, utwór został przyjęty, delikatnie mówiąc, z umiarkowanym entuzjazmem. Historia lubi się jednak powtarzać. Rok później dość długo szukałem oryginalnego utworu na benefis Marka Siurawskiego. Nieomal w ostatniej chwili przypomniały mi się dobre rady doświadczonego szantymena, zawarte we wspomnianym wyżej utworze. W drodze do Krakowa powstał przekład, a na próbie udało się jeszcze "rzutem na taśmę" umieścić to w programie spektaklu. Gorąca wersja ("drugie czytanie") poszła w świat, została nawet zarejestrowana i wyemitowana przez TVP2, a co najważniejsze, spowodowała zmianę wyrazu twarzy dostojnego benefisanta. Obecni tam goście też zaakceptowali nowy utwór w repertuarze Czterech Refów i od tego czasu polska wersja, czyli "Wypij za mnie łyk", jest śpiewana na prawie każdym koncercie. Jerzy Rogacki |