Wydana w 1961 r. książka "Shanties from the Seven Seas" (Routlege & Kegan Paul Ltd.) była wielokrotnie wznawiana (ostatnio 2 lata temu) i jest uznawana na całym świecie jako "biblia szantymena". Inne, ważniejsze jego dzieła to: "Sailortown" - 360-cio stronicowa monografia dzielnic portowych i przybytków rozpusty całego świata, "Sailing Ships, Sailormen and Sealore" - zawierająca wiele cennych informacji i spostrzeżeń, dotyczących wielkich żaglowców i warunków życia marynarzy. Z bogatej kolekcji szant i pieśni morskich powstały zbiory: "Shanties and Sailor Songs", "Sea Shanties", "Songs of the Sea". Każdy z nich, oprócz tekstów i nut zawiera sporo konkretnych informacji źródłowych oraz szkice i ilustracje wykonane przez autora. Podczas jednego z pamiętnych wieczorów (11 czerwca 1979 r.) na pokładzie "Cutty Sark" w Greenwich, zarejestrowano wykład Stana Hugilla, ilustrowany kilkoma szantami, śpiewanymi wraz z Jimem Mageeanem i Johnnym Collinsem oraz publicznością. Obszerne fragmenty tego spektaklu zmieściły się w 2-płytowym albumie: "Aboard the Cutty Sark", wydanym przez Greenwich Village (GVRX 207). W ten sposób w wieku 73 lat Hugill, jako pierwotne źródło informacji i ostatni, żyjący szantymen, utrwalił i przekazał potomności charakterystyczny sposób śpiewania szant. W latach osiemdziesiątych nazywany był "muzycznym ojcem wszystkich obecnych szantymenów". Wielu z nich, dzięki bezpośrednim kontaktom, wielogodzinnym dyskusjom i wspólnym koncertom, zweryfikowało swoje poglądy na temat pieśni morskich. Wieloletnia współpraca z zespołem Stormalong John dała w efekcie kilka wspólnych sesji nagraniowych i sporo materiałów źródłowych dla innych wykonawców. W 1987 r., kiedy "szantowa gorączka" w Polsce osiągnęła kulminację, Stan Hugill, na czele kilkudziesięcioosobowej grupy gości zagranicznych, gościł na VI festiwalu SHANTIES w Krakowie. Pierwsza wizyta w Polsce, "słowiańska gościnność" i kilkutysięczna widownia, śpiewająca natychmiast wszystkie jego refreny, wywarły na nim kolosalne wrażenie. Ze łzami w oczach, publicznie wyznawał, że z czymś takim jeszcze się w życiu nie spotkał. Skandowane przez krakowską publiczność hasło: "Welcome Stasiu", stało się tytułem telewizyjnego filmu w reżyserii Jerzego Woźniaka (scenariusz : Marek Siurawski i Janusz Sikorski). Stan jeszcze zdążył dwukrotnie odwiedzić nasz kraj. Na każdym z koncertów publiczność witała go wyjątkowo gorąco, śpiewała wspólnie z nim cały repertuar i żegnała owacjami na stojąco. Również na stojąco, ale w skupieniu i z powagą, publiczność TRATWY '92 i SHANTIES '93 przyjęła utwór "Mister Stormalong", dedykowany pamięci Stana Hugilla. Ostatni, prawdziwy szantymen ze starych żaglowców odszedł na wieczną wachtę 13 maja 1992 r. W recenzjach i komentarzach do jego dzieł pisano: "Nikt nie mógłby wykonać tej pracy lepiej niż on. Niedługo w ogóle nikt nie będzie w stanie wykonać takiej pracy." Nic dodać, nic ująć. Jerzy Rogacki |