Kącik prozy
STORMALONG JOHN ("Rejs" nr 10/1999)

Stormalong John      Tym razem mamy kilka sylwetek, ale za to jakich. Wystarczy popatrzeć na zdjęcie. Robią wrażenie już "na wizji", a co się dzieje na koncercie? Tego koniecznie trzeba posłuchać.
     STORMALONG JOHN - grupa z Liverpoolu, miasta, które jest dla szanty tym, czym Nowy Orlean dla jazzu, specjalizuje się w tradycyjnych pieśniach morskich z epoki wielkich żaglowców od ponad 20-tu lat, chociaż "oficjalnie" działa od 1984 r.
STORMALONG JOHN na festiwalu w Iławie (1997 r.). Od lewej: Jack, Arthur, Tony, Harry i Charlie.
     Autentyczne brzmienie uzyskują przez stylowe aranżacje i wykonania a cappella lub z oszczędnym akompaniamentem, przeważnie koncertiny. Nazwa kojarzy się każdemu żeglarzowi z postacią legendarnego, wzorowego kapitana, opiewanego w dziesiątkach tradycyjnych i współczesnych pieśni morza.
     Ich kariera rozpoczęła się od występów z okazji Tall Ships Race '84 w Merseyside. Tradycyjna oprawa wizyty żaglowców była w dużej mierze zasługą zespołu. Od tej pory występują na głównych morskich imprezach i festiwalach w Wlk. Brytanii i w Europie. Odwiedzali już Szwecję, Norwegię, Holandię, Belgię, Danię, Niemcy i Francję. Byli już także kilka razy w Polsce i bardzo miło wspominają naszą, pełną temperamentu publiczność. Na stałe współpracują z Mersey Maritime Museum w Liverpoolu. Często występują w radiu i w TV, w kraju i za granicą. Ich koncerty odbywają się zarówno w małych klubach jak i w wielkich salach koncertowych. Tradycyjnie brzmiące pieśni w wykonaniu STORMALONG JOHN są doceniane przede wszystkim przez ludzi związanych z morzem, ale rosnące zainteresowanie takim rodzajem muzyki sprawiło, że obecnie ich publiczność, to ludzie w każdym wieku i o różnych gustach muzycznych.
     Od samego początku swej działalności starali się jak najwięcej dowiedzieć od samego mistrza - Stana Hugilla. Współpracowali z nim bardzo często, zarówno na licznych wspólnych koncertach, jak i w studiach nagraniowych. Dzięki temu udało się ocalić, w najbardziej klasycznej formie, dziesiątki szant, których najprawdopodobniej Stan bez ich pomocy nie mógłby zarejestrować.
     Obecnie często występują razem z Johnnym Collinsem, postacią nr 1 na szantowych scenach Europy. Ich wspólny występ - to wizytówka brytyjskiego folkloru morskiego w najlepszym wydaniu. Dorobek fonograficzny zespołu stanowią 2 albumy solowe CD, zawierające 50 znanych i mniej znanych szant i pieśni morskich. "Liverpool" jest składanką ponownie nagranych utworów z pierwszych dwóch kaset: "Bound Out Of Liverpool" i "Any Port In Storm". Drugi nosi nazwę "A Liverpool Packet". Wspólnie ze Stanem Hugillem uczestniczyli w czterech sesjach nagraniowych. Ostatnia "Sailing Days" miała miejsce krótko przed jego śmiercią w 1992 r. Niedawno na CD pojawił się wspólny album "Salty Fore Topman".
     Przez kilkanaście lat skład grupy zmieniał się wielokrotnie. Ta choroba, nękająca większość długo grających ze sobą zespołów, nie ominęła także STORMALONG JOHN. Zdarzało się, że występowali w trójkę, a "w porywach" dochodziło do 11-tu osób. Przeważnie jednak występują w składzie 4 - 6 osobowym. Od wielu lat trzon grupy stanowią najczęściej: Jack Coutts, pełniący jednocześnie rolę managera, Harry Lowrey (akompaniujący w wielu pieśniach kubryku na koncertinie typu "duet"), Tony Molyneux i Arthur Garnet (również niekiedy grający na koncertinie). Każdy z nich, podobnie jak inni członkowie grupy, dysponuje pewnym, mocnym głosem i w zależności od programu, może spełniać rolę szantymena lub śpiewać kwestie chóru. Posiadając taki potencjał, zespół nie rozbudowuje jednak nadmiernie aranżacji wielogłosowych. Nierzadko, szczególnie w niektórych szantach, potężny chór śpiewa, czy też raczej pokrzykuje unisono. Najważniejsza jest tu bowiem właściwa, stylowa interpretacja i wyczucie charakteru utworu. Te sprawy szantymeni z Liverpoolu mają we krwi.

Jerzy Rogacki



Kącik prozy