powrót do tekstu

Grenlandzka opowieść

Oryginał tej pieśni zasługuje na uwagę jako, że należy do najstarszych w tym gatunku. Zanim jednak trafił do Polski, przeszedł wiele dziwnych przeobrażeń i stanowi swego rodzaju przykład, jak pod koniec XX - tego wieku pojawiają się "nowe" utwory, inspirowane tradycją.

Pieśń "The Greenland Whale Fishery" powstała ok. 1725 r. Wtedy właśnie Kompania Południowego Pacyfiku podjęła próby ratowania podupadającego przemysłu wielorybniczego i wysłała 12 swych najdzielniejszych statków w okolice Spitsbergenu i na Morze Grenlandzkie. Wraz z powrotem wielorybników z nowych łowisk, pojawiły się pieśni opisujące wyprawę. Później zmieniały się nazwy statków, nazwiska kapitanów, szczegóły wydarzeń, a sukcesy przeplatały się z niepowodzeniami lub wręcz tragediami. W okresie rozwoju wielorybnictwa grenlandzkiego wspomniana pieśń była chyba najbardziej znaną przedstawicielką tego gatunku. Po 1830 r., gdy łowiska grenlandzkie były już mocno wyeksploatowane, "The Greenland Whale Fishery" śpiewano chętnie na innych trasach a także na lądzie. Różnorodność wersji tekstowych i odmian melodii sprawiła, że była wykonywana na wiele różnych sposobów. Jedną z bardziej znanych zapisał w 1924 r. kompozytor E. J. Moeran z Norfolk. W archiwalnych nagraniach spotkać można zarówno melorecytacje sędziwego weterana jak i bardzo dynamiczne i rytmiczne aranżacje wielogłosowe z akompaniamentem lub bez.

Od 1985 r. jedna z wersji znana jest także w Polsce (dzięki tłumaczeniu Andrzeja Mendygrała) pt. "Wielorybnicy grenlandzcy". Nie była to jednak pierwsza próba przystosowania grenlandzkiego klimatu do polskich warunków. Mało kto pamięta, że w 1981 r., na skromnej imprezie towarzyszącej skromnemu, pierwszemu festiwalowi "Shanties" w Krakowie, w programie prowadzonym przez Jerzego Wadowskiego, śpiewało w bardzo stylowy sposób trzech krakowskich żeglarzy. Większość zebranych miała wtedy po raz pierwszy w życiu okazję posłuchać jak mogły kiedyś brzmieć szanty i tradycyjne pieśni morza.
Gdy po latach przesłuchiwałem te archiwalne nagrania, stwierdziłem, że większość prezentowanych wtedy pieśni jest już znana w środowisku (z tekstami J. Wadowskiego lub w innych wersjach). Jedną z nieznanych była właśnie ta pieśń o grenlandzkich wielorybnikach. Spostrzeżenie to postanowiłem wykorzystać przy okazji poszukiwań materiału do programu (i kasety) o pieśniach wielorybniczych w 1989r., kiedy to tematem przewodnim "Shanties" były wieloryby. Zdecydowałem się wykorzystać inną wersję melodii tego utworu, zbliżoną do utworu "The Whale" z niemieckiego zbioru "Knurrhahn", pochodzącą z tego samego rdzenia co "The Greenland Whale Fishery" i zmienić charakter na balladowy. W ten sposób 8 lat po pamiętnej premierze "Grenlandzka opowieść" ponownie została wykonana publicznie. Zgodnie z przypuszczeniami, autorem przekładu okazał się jeden ze wspomnianej trójki - Jerzy Pawełczyk -"Yogi", znany kiedyś dobrze w środowisku krakowskich żeglarzy a także na "estradach szantowych" (Górki Zachodnie 1977 r.). Utwór nie miał żadnych znamion "hitu", więc nadal należał do bardzo mało znanych.

Po kolejnych ośmiu latach postanowiłem go wykopać ponownie i wprowadzić do obiegu jako "tak stary, że aż nowy". Od kilku lat, w nieco zmienionej wersji, opowieść o zimnych wodach Grenlandii śpiewa ciepłym, acz zdecydowanym głosem Maciek Łuczak, wywołując niekiedy dreszcze podniecenia u co poniektórych wielbicielek jego talentu. Zobaczymy co będzie za następne 8 lat.

Jerzy Rogacki

powrót do tekstu