Ballada o Botany Bay
Polish words: Anna Peszkowska
Music traditional: "The Prisoner From Botany Bay"
Podeprzyj bracie ciezki leb, na lawie ze mna siadz.
Posluchaj, a opowiem ci dziwna historie ma,
Jak za zeglarski trud i znoj odplacil mi sie los,
Ze Anglii mej wysoki brzeg juz tylko wspomnien mgla.
Powiedzial gruby sedzia mi: "Tys winny, Jimmy Jones.
Nie bedziesz sie juz wiecej smial, odplacisz drwine krwia.
Gdy do zdradliwej Botany Bay twoj statek znajdzie kurs,
To ugnij kark, bo jesli nie - wisielczy poznasz sznur."
I wielkie fale poniosly nas do przeznaczenia bram.
Wtem czarny okret zjawil sie, switala wolnosc nam.
I choc w kajdanach kazdy z nas, to jednak chwycil bron
I popatrz Stary - reka ta skreslilem szanse swa.
Nic nie wskorala piracka brac, nie pomogl takze sztorm.
W zelazne lapy Botany Bay zlozylem glowe swa.
Wypelnial sie skazanca los w slonecznym piekle tym.
W kajdanach dzien, w kajdanach noc i bicz nad karkiem mym.
Myslalem: "Przyjdzie zdechnac tu. To mej wedrowki kres."
Lecz jednak przyszedl tamten dzien, zelazo peka tez.
Ucieklem w busz, tam Jack Donahue przygarnal mnie jak brat
I dzieki niemu wiem juz dzis, jak slodki zemsty smak.
Z chlopcami z buszu pojde w noc rachunki rownac krzywd.
W dalekiej Anglii zadrzy ktos, pomscimy druhow swych.
I wstanie nad zatoka ta wolnosci pierwszy dzien.
Tak zmienie tresc legendy o przekletej Botany Bay.
|