Marynarskie portki
sł. Andrzej Mendygrał
Z obory prosto wzięli ją, niewinny wiejski kwiat.
A w środku kawał chłopa - to marzenie każdej z dam. Łajdaków i bękartów banda, każdy z nich to zbój. Burdele zatłoczyli, zapchali każdy bar, Lecz kelnereczka wywinęła się z plugawych łap.
Ogiery słynne, wygłodzone wśród zimowych leż. I w całym mieście słychać było kobiet płacz i krzyk, Lecz hotelowej kelnereczki znów nie dorwał nikt.
Z dębowym sercem, krzepki w krzyżu, postrach cór i mam. Przez siedem lat, czy więcej, żeglował gdzieś przez świat I widać było, o czym myślał przez te parę lat.
A potem o poduszkę i ciepły koc do nóg. Powiedział, że nie dotknie jej, że jej nie przerwie snu, Lecz gdyby mogła wleźć do wyra, cieplej będzie mu.
A on się na niej znalazł w mig, ten brutal, drań i cham. I wykorzystał do dna różnicę obu płci, Na koniec rzekła tylko: "Chyba teraz ciepło ci?"
Za kłopot i siniaki, pieniążek srebrny dał. Powiedział: "Jeśli córka będzie - w domu trzymaj ją, A gdyby to był chłopiec - to na morze wyślij go!"
Niech marynarskie portki, jak ja, na zadku ma,
Marynarskie portki opięte tu i tam,.. |