Oliwska szanta W dziedzinie bitew morskich nie możemy się porównywać z takimi potęgami jak Anglia, Francja czy Hiszpania, których położenie geograficzne i różne zakręty historii zmuszały do rozwiązywania swoich bardziej i mniej ważnych problemów w taki właśnie sposób. Żeby jednak nie wpaść w kompleksy, należy wspomnieć, że i nam, Polakom zdarzyło się mieć kilka powodów do dumy również na morzu. Szkoda tylko, że niewiele na ten temat możemy zaśpiewać. Z tym większą satysfakcją "Cztery Refy" włączyły do swego repertuaru nagrodzoną w 1988 r. na "Shanties" pieśń autorstwa Tomka Piórskiego pt. "Oliwska szanta". Jak wskazuje tytuł, utwór traktuje o zwycięstwie naszej floty nad Szwedami w bitwie pod Oliwą w 1627 r. Melodię stanowi jedna z wersji znanej skądinąd "Spanish Ladies" Połączona z tekstem sprawia, że "Oliwska szanta" przenosi nas w klimat znany z tradycyjnych morskich pieśni wojennych. Jesienią 1627 r. szwedzka flota wysłała do blokady Gdańska 6 swych najlepszych okrętów pod dowództwem wiceadmirała Nilsa Göransona Stjernskjölda. Flota polska składała się z 10 okrętów, w tym tylko 4 galeony ("Święty Jerzy", "Latający Jeleń", "Wodnik" i "Król Dawid") były porównywalne pod względem ilości uzbrojenia ze szwedzkimi. Łącznie polskie jednostki dysponowały 170 działami, jednak ze względu na to, iż działa były lżejsze, nasz potencjał był podobny do tego, jakim władał uzbrojony w 140 dział przeciwnik. Siły były więc wyrównane. Zwycięstwo floty spod znaku Orła możliwe było dzięki sprawniejszym manewrom, szybszym podejściom do abordażu, ale przede wszystkim dzięki taktyce admirała Arenda Dickmana, dowodzącego "Świętym Jerzym". Przypomniał o tym po ...360 latach Tomek Piórski. Autor "Oliwskiej szantv" w refrenie porównuje brak pamięci o naszym dowódcy z czcią oddawaną takim bohaterom jak Nelson, Villeneuve czy Medińa Sidonia. I cóż, trudno się z nim nie zgodzić. O Horatio Nelsonie słyszał każdy. Do dziś jest on uważany za symbol chwały i morskiej potęgi Anglii. Jeden z jego wielkich przeciwników, Pierre Villeneuve, jest również ceniony za swe zasługi dla floty francuskiej. Nawet Don Alonso Medińa Sidonia, mimo iż nie popisał się jako głównodowodzący Wielką Armadą, a wręcz wykazał ignorancję w sprawach morskich, przeszedł do historii. Arend Dickman (1572-1627), (ew. Arendt, Dijckman, Dickmann...) - kupiec i żeglarz holenderskiego pochodzenia, od 1608 r. mocno związany z Gdańskiem, po swej bohaterskiej (i do końca niewyjaśnionej) śmierci, po zwycięskiej bitwie pod Oliwą, został jednak szybko zapomniany. Jest szansa, że dzięki "Oliwskiej szancie" będziemy o nim pamiętali. Wszystkim bardziej zainteresowanym postacią Arenda Dickmana i Bitwą pod Oliwą polecam znakomitą książkę Jacka Komudy pt."Galeony wojny", wydaną przez "Fabrykę Słów". Autor w barwny sposób kreśli sylwetkę głównego bohatera tej bitwy, przybliża realia XVII-wiecznego Gdańska i (co się rzadko zdarza) nadzwyczaj trafnie posługuje się terminologią związaną ze specyfiką żeglugi w tych czasach. Jerzy Rogacki |